Życie przed dzieckiem vs. Macierzyństwo

2 stycznia 2017
Jesteśmy szczęściarzami
20 grudnia 2016
Gdybym mogła ponownie przeżyć ciążę…
9 stycznia 2017

Macierzyństwo bez pardonu zmienia zwyczaje, rytm dnia, dotychczasowe nawyki. Z okazji nowego roku spróbowałam porównać życie przed i po urodzeniu dzieci.

Rewolucja dotyczy w szczególności pierwszego roku, kiedy jeszcze się dobrze pamięta jak to było "przed". Ach, te prowadzone z rozmarzeniem rozmowy młodych matek o przespanych nocach i wolnym czasie dłuższym niż okres drzemki. Czy obecnie jest na co narzekać, czy też niektóre aspekty mojej codzienności zdecydowanie się poprawiły?


Poranek

Przed. Budzę się na godzinę przed pracą, na ostatnią chwilę szukając czystych ubrań. Jak zwykle zasiedziałam się wczoraj przed laptopem. Staram się przed wyjściem zjeść zdrowe śniadanie. Ewentualnie zadowalam się drodżówką kupioną w biurowej stołówce. Zła jak osa wpadam do autobusu i pod nosem klnę na dzikie tłumy kłębiące się w komunikacji miejskiej.

Po. Nie umiem określić, kiedy poranek się zaczyna. Z pierwszą pobudką o 2 nad ranem? Ze zmianą pieluchy o 5 rano? Czy jak dzieciaki się obudzą na dobre o 6? Po porannej sesji marudzenia następuje chwila oddechu. Piję herbatę, szykuję sobie śniadanie i obserwuję ludzi pędzących do pracy.

Przedpołudnie

Przed. Siedzę przed komputerem i zastanawiam się, czy na pewno wyrobię się ze wszystkimi zaplanowanymi na dzisiaj obowiązkami. Odpowiadam na 10 maila, szykuję się na popołudniowe zebranie. I co by tu zjeść na obiad? I może by szybko sprawdzić co słychać na Facebooku. I pomarzyć trochę o wakacjach, chociaż dopiero za trzy miesiące. A najlepiej to byłoby móc pójść teraz na spacer po parku i nacieszyć się piękną pogodą.

Po. Wow, udało mi się odłożyć dziecko na drzemkę i mam jakieś 30 minut wolnego. W tym czasie przygotuję obiad, wstawiam pranie i czytam książkę. Potem w nagrodę czeka nas spacer. Będę podziwiać zmieniające się pory roku. Wpadnę na kawę i może uda spotkać się z inną młodą mamą.

Popołudnie

Przed. Uff, koniec pracy. Czy dzisiaj wtorek i lekcja hiszpańskiego? Czy piątek i umówiłam się ze znajomymi? A może zwyczajna środa i pójdę po zakupy, ugotuję smaczną kolację dla siebie i męża i coś pooglądamy? Trochę nuda, ale miło czasami tak poleniuchować pod kocem.

Po. Aaaa. Kiedy on wreszcie wróci? Ile jeszcze razy dam radę ukoić płaczące dziecko? Czy dzisiaj zmieniłam już 10 pieluszek czy 20? Jak to możliwe, że jest dopiero 16, a ja już padam na twarz? Próbuję namówić latorośl do zjedzenia odrobiny marchewki i po chwili mogę już zmienić jemu ubranko, sobie bluzkę i jeszcze dopisać do listy rzeczy do zrobienia odmalowanie sufitu.

Wieczór

Przed. Wracam z zajęć na mieście i zastanawiam się co by tu jeszcze zrobić. W końcu jest dopiero 20.30. Może skoczymy jednak do kina? Albo wreszcie pójdziemy biegać? To w takim razie przejrzę tylko coś w necie i zabieram się do pracy. Chwila, jak to jest już 23?

Po. Hurra, nareszcie zasnęli. Tym razem trwało to tylko godzinę. Spać czy kąpać się? Spać czy obejrzeć coś? Spać czy pozbierać porozrzucane ubranka i zabawki? Jest już 20.30. Spać... a nie, jednak się obudzili.

Komentarze są wyłączone.