Z czego zrezygnowałam po urodzeniu dzieci (i nie żałuję)

4 kwietnia 2017
Lekcje z prawa Murphy’ego dla rodziców niemowlaków
27 marca 2017
Cesarskie cięcie. Jak wyglądają przygotowania i operacja.
10 kwietnia 2017

Przed narodzinami dziecka życzliwi straszą, że po pojawieniu się nowego człowieka trzeba będzie zrezygnować z większości przyjemności w życiu. Czy tak się dzieje?

Faktem jest, że czasu jest znacząco mniej. Dlatego trzeba rozsądniej wybierać jak się go spędzi. I nie mam nawet na myśli tego, że należy się koniecznie w wolnej chwili rozwijać. Jednak nawet rozrywki powinny sprawiać prawdziwą przyjemność, a nie być tylko zabijaczem czasu. Stąd moja lista rzeczy, z których zrezygnowałam, żeby mieć czas na to co naprawdę lubię robić.

Z chodzenia po sklepach

Nie jestem typem fashion victim i wielogodzinne chodzenie po sklepach nigdy nie sprawiało mi dużej przyjemności. Jednak i tak łapałam się na tym, że przynajmniej raz w tygodniu idę do galerii handlowej, nawet niczego nie kupując. Teraz robię to raz na jeden- dwa miesiące i raczej szukam czegoś konkretnego, a nie uprawiam window-shopping. Po pierwsze dlatego, że nie mam czasu a nie lubię chodzenia po sklepie z wózkiem. Po drugie, nawet jak mam czas, to wolę robić rzeczy, które sprawiają mi większą przyjemność.

Z czytania kolorowych magazynów

Ten punkt łączy się częściowo z poprzednim. Przestałam kupować typowo babskie pisma, które są zbiorem reklam. Po części dlatego, że takie magazyny lubiłam sobie poprzeglądać na spokojnie przy herbacie albo w wannie, na co nie mam teraz czasu. A po części, dlatego że i tak nie chodzę po sklepach, więc średnio interesuje mnie najnowsza oferta. Zamiast tego wolę poczytać książkę lub jeśli mam ochotę na pooglądanie ładnych obrazków, to wchodzę na blogi.

Z przeglądania godzinami mediów społecznościowych

Lubię Facebooka, ale moim prawdziwym guilty pleasure był Pinterest. Niekończąca się kopalnia inspiracji od wystroju wnętrz, poprzez stylizacje a kończąc na jedzeniu. Bywało, że zaglądałam na 10 minut a po godzinie zastanawiałam się jak to możliwe, że czas mi tak szybko umknął. Teraz, jeśli już, to zaglądam w poszukiwaniu konkretnych rzeczy, ale zdarza mi się to coraz rzadziej.

Z oglądania dużej ilości seriali

Przyznam szczerze, uwielbiam oglądać filmy i seriale. Przed narodzinami dzieci, szczególnie w okresie, kiedy musiałam dużo leżeć, oglądałam kilkanaście seriali. Po narodzinach chłopaków, w trakcie wielogodzinnych sesji karmienia, również miałam czas na nadrobienie serialowych zaległości. Teraz jednak czasu jest coraz mniej, więc zrezygnowałam z oglądania wielu tytułów, które śledziłam już w dużej mierze nawykowo.

Z niektórych znajomości

Mówią, że znajomi się wykruszają po narodzinach dziecka. Do tej pory raczej miałam w tej dziedzinie szczęście. Większość znajomych okazała się większym wsparciem, niż sądziłam. Kilka osób wykreśliłam jednak z listy kontaktów, a raczej wypadli z niej samoistnie. To były właściwie jednostronne, dalsze znajomości. Spędzanie czasu na wysłuchiwaniu czyiś opowieści, przy jednoczesnym kompletnym braku zainteresowania moim życiem, to zawsze strata czasu. Natomiast robienie tego, kiedy wolny czas jest ograniczony, to już kompletna głupota. Równolegle udało mi się ożywić niektóre dawne znajomości.

Z długich kąpieli w wannie

Tutaj nie jestem całkiem szczera, bo jest mi ich żal, a jednocześnie to wcale z nich w pełni nie zrezygnowałam. Jednak znacząco ograniczyłam ich liczbę. W większość dni stawiam na szybki prysznic, a kąpiel zostawiam na wyjątkowe okazje. Cieszę się z tego, bo jest to zdrowsze i bardziej ekonomiczne.

A Wy z czegoś zrezygnowałyście? Tęsknicie za tym czy czujecie jednak ulgę?

Komentarze są wyłączone.